piątek, 28 lutego 2014

Balsam do ciała Balea Cocos & Sheanuss - ulubieniec zimowej pielęgnacji


Witam Was, w ten cudowne, słoneczne piątkowe popołudnie. Bardzo pozytywnie nastraja mnie fakt, że zima odchodzi w zapomnienie, w końcu mamy plusowe temperatury i dni są coraz dłuższe. 

Zima to okres, podczas którego szczególnie powinniśmy zadbać o naszą skórę. Minusowe temperatury negatywnie wpływają na jej kondycję. Dlaczego w okresie zimowym szczególnie jesteśmy narażeni na podrażnienia i pierzchnięcie skóry? Mechanizm jej działania wcale nie jest skomplikowany.
Skóra broni się przed utratą ciepła,więc reaguje na zimno obkurczeniem naczyń krwionośnych. Kiedy z zimnego otoczenia, wejdziemy do ogrzewanego pomieszczenia, naczynia krwionośne ochoczo rozszerzają się, aby pobrać ciepło. Właśnie przez takie zmiany temperatury i działanie klimatyzacji, skóra jest szczególnie narażona na utratę wilgoci. Aby ochronić skórę, warto używać kosmetyków, które tworzą na skórze warstwę okluzyjną, która zabezpieczy przed utratą wody. Jeśli boicie się parafiny, szukajcie w składzie olejów, wosków, mocznika, gliceryny i jej pochodnych, lanoliny czy wazeliny.

Najczęściej używanym przeze mnie balsamem do ciała w okresie zimowym, był balsam Balea Cocos & Sheanuss. Produkt jest wydajny (stosowałam go przez 2,5 miesiąca na zmianę z innym lotionem). Butelka ma pojemność 400ml i jest solidnie wykonana. Podczas używania, nie zepsuła się zatyczka, etykiety nie poodchodziły pod wpływem wilgoci.
Balsam ma konsystencję gęstego mleczka, z tym że nie jest lejące, ani "tępe" jak w przypadku maseł, rzekłabym że rozsmarowuje się idealnie.


Nie wchłania się błyskawicznie po rozsmarowaniu. Trzeba troszeczkę poczekać, aż emulsja wsiąknie.
Za to zapach! Ach ten zapach...słodka nuta kokosa, tylko trochę przypomina czysty olej kokosowy, jest wyraźny i apetyczny :) Lubię stosować kosmetyki pielęgnacyjne o słodkich nutach zapachowych, gdy na dworze jest nieprzyjemnie i mroźno. Kosmetyk pachnie podczas aplikacji, ale też długo po niej utrzymuje się na skórze. Uwielbiam to otulenie ciała słodką mgiełką. Balsam nawilżał, może nie jakoś ekstra-super-mocno, ale swoje zadanie spełniał. Nie miałam w tym roku problemów skórnych typu pękanie skóry w okolicach łokci czy kolan.



SKŁAD: AQUA, GLYCERIN, HELIANTHUS ANNUS HYBRID OIL, CETARYL ALCOHOL, GLYCERYL STEARATE, ETHYLHEXYL STEARATE, ISOPROPYL PALMITATE, BUTYROSPERMIUM PARKII BUTTER, PHENOXYETHANOL, PARFUM, SODIUM CETARYL SULFATE, BENZYL ALCOHOL, CARBOMER, ALCOHOL, SODIUM HYDROXIDE, COUMARIN,  ANISE ALCOHOL, COCOS NUCIFERA FRUIT EXTRACT.

Na samym szczycie składu, zaraz po wodzie i glicerynie znajdziemy olej z nasion słonecznika (producent nie wiedzieć czemu, nie informuje o jego obecności na opakowaniu). Olej wzmacnia, zmiękcza i nawilża skórę. Nie jest komodogenny! Zawiera fosofolipidy, witaminę E oraz karoten. Większość składników to tłuste, gęste emolienty, których zadaniem jest ochrona skóry przed utratą wilgoci. Sodium Cetaryl Sulfate to alkohol, który występuje naturalnie w woskach. Stabilizuje i nadaję odpowiednią konsystencję. W składzie znajdziemy nawilżające masło shea,  oprócz działania nawilżającego odżywia i chroni skórę ( zawiera nauralne filtry UV) oraz działa kojąco. Benzyl Alcohol to konserwant. Carbomer pełni rolę zagęszczacza i stabilizatora. Jakie było moje zaskoczenie, gdy w składzie ujrzałam coumarin, czyli kumarynę - jest to organiczny związek, który odpowiada za zapach świeżego siana :) To chyba ten składnik spowodował, że ten zapach tak bardzo przypadł mi to gustu. Olej kokosowy, którego obietnica zapisana jest na opakowaniu na pierwszym miejscu, dużymi literami, jest o ironio, na ostatnim miejscu w składzie! 

Cóż, trochę namieszane na opakowaniu (czy kwiat słonecznika mniej zachęcałby do zakupu niż kokos?) i w składzie (wiele dobra, ale też trochę zła ;)). 
Jednak mimo wszystko, produkt i jego zapach, pozostanie dla mnie miłym wspomnieniem minionej zimy.





3 komentarze:

  1. Całkiem niezły skład, a zapach pewnie świetny. kosmetyki Balei, które miałam okazje poznać pachną bardzo ładnie. Szkoda, ze nie są dostępne w Polsce...

    OdpowiedzUsuń
  2. Od razu pomyślałam,że zapach musi być świetny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kosmetyki z niemieckiego DM bardzo mnie kuszą :)

    OdpowiedzUsuń