piątek, 14 marca 2014

Moc tkwi w kiełkach!

Na dworze pachnie wiosną i za trochę ponad miesiąc Wielkanoc. Sadzicie z tej okazji rzeżuchę? Tak swoją drogą, to nie wiem czy to "wiosenna" tradycja czy typowo wielkanocna. W każdym bądź razie zawsze rozplanowywałam wysiew tak, abym mogła na świątecznym stole postawić bujnie wyrośniętą rzeżuchę. Do niedawna robiłam to całkiem bezwiednie, bo tak - bo to symbol i tradycja. Bo mama tak robiła. Jednak od kiedy zgłębiłam się w temat kiełkujących nasionek i dowiedziałam się ile dobrodziejstw są nam w stanie zaoferować, przy małym nakładzie pracy - zakupiłam kiełkownicę i zostałam amatorem kiełków i zapalonym hodowcą :)
 kiełki lnu 
Nasionko, to forma przetrwalnikowa. Magazynowane są więc w nim mikroelementy, białka i witaminy. Spożywanie samych nasion na wiele się jednak nie zda, bo nasz organizm słabo przyswaja je w tej formie i zostają w większości wydalone przez organizm. Za to jeśli zapewnimy im odpowiednią temperaturę, słońce i wodę, kiełki zaczną rosnąć i uaktywnią się enzymy odpowiedzialne za rozkład białek i węglowodanów na substancje proste. Dzięki temu, spożywając kiełki dostarczamy organizmowi składniki odżywcze w formie przyswajalnej.
Na rynku dostępnych jest wiele rodzajów nasion, nadających się do kiełkowania. Wśród nich znajdują się np. wcześniej wspomniane kiełki rzeżuchy (witamina C,B i K), lucerny (fitoestrogeny, wit.A,B,E; żelazo, wapń), rzodkiewki (wit.C, PP, cynk, magnez, wapń), słonecznika (cynk,żelazo), soczewicy (kwas foliowy, wit. E, C, fosfor, cynk, miedź), fasoli mung (spora ilość białka, antyoksydanty), kapusty (przede wszystkim wit.C). 

Kiełki kupuję rzadko, ale w "hurtowej" ilości na allegro. Wychodzi taniej, a i wybór jest większy.
Większość kiełków ma pikantny, ostry smak i świetnie nadaje się do urozmaicania sałatek. Można je również dodawać do kanapek. Da się je polubić nie tylko za bogactwo składników odżywczych, ale również ze względu na smak, choć nie wszystkie do smacznych należą. Świetnym przykładem są kiełki lnu - hoduję je i jem głównie ze względu na zawartość NNKT (nienasyconych kwasów tłuszczowych) - nie smakują najlepiej, ale wolę już jeść je w takiej formie, (ew. mocniej doprawić sałatkę), niż pić olej lniany, którego nie znoszę.

Kiełki warto hodować przede wszystkim w okresie jesienno-zimowym, kiedy dostęp do świeżych warzyw i owoców jest mocno ograniczony. Poprzez ich spożywanie dostarczamy organizmowi potrzebnych mu witamin i mikroelementów.
Widziałam w kilku sklepach w sprzedaży nasiona już wykiełkowane i gotowe do spożycia, można w ten sposób zaoszczędzić odrobinę czasu, ale na dłuższą metę jest to interes nieopłacalny, ponieważ są duuużo droższe od ziaren.
Jak hodować kiełki w domu? Możliwości jest kilka : na ligninie, w woreczku, na sitku, albo w słoiku.
Wygodnym rozwiązaniem jest kiełkownica - jest z reguły plastikowa, składa się z kilku pięter, na których wyżłobione są kanaliki dla nasionek oraz syfonów, które umożliwiają przepływ wody między pięterkami. I tak za jednym razem można sadzić kilka rodzajów roślinek. Nadmiar wody z przemycia nasionek, zbiera się na samym dole. Można go wykorzystać jako wodę do podlewania kwiatków.
Rozwinięcie kiełkom zajmuje ok.4-6 dni (w zależności od rodzaju). Kiełki należy raz/dwa razy dziennie podlewać wodą, dbać o dostęp do światła i kontrolować czy ziarenka przypadkiem nie zatkały syfonu (co często mi się zdarza).
Uwaga! W przypadku niektórych gatunków np. rzodkiewki, zdarza się że podczas kiełkowania z nasionek wyrasta biały puszek. Nie należy mylić go z pleśnią. Są to naturalne włośniki. Kiedyś tego nie wiedziałam i wiele nasionek z tego powodu wyrzuciłam.


Hodujecie kiełki? Kupujecie? A może macie jakieś ulubione kiełkowe smaki? 

3 komentarze:

  1. Uwielbiam kiełki :) są bardzo smaczne, wyraziste w smaku. Tych lnianych nie miałam jeszcze okazji próbować. Jestem ciekawa jaki mają smak, skoro oceniasz je tak źle.
    Moje ulubione to kiełki rzodkiewki i tradycyjna rzeżucha. Jej wysiewanie nigdy nie było moim zwyczajem Wielkanocnym. Sieję, gdy mam na nią ochotę, czyli dość często :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiełki lniane są takie gorzko-oleiste, a kiełki rzodkiewki to mój smakowy faworyt, świetnie nadają się do kanapek. Ubolewam nad faktem, że już kilka razy zdarzyło mi się wywalić całą kiełkownicę rzodkiewki, bo myślałam, że ten naturalnie pojawiający się puszek to pleśń :(

      Usuń
  2. Moje wielkanocne kiełki to tylko rzeżucha:)I to tylko ze względu na tradycję, nie mam pojęcia i nigdy nie wykorzystywałam zadnych kiełków w celach konsumpcyjnych:)

    OdpowiedzUsuń