piątek, 21 lutego 2014

Olejowy ulubieniec - olej z orzechów włoskich


Mam włosy lekko kręcone, średnioporowate, ze skłonnością do przesuszania i puszenia.
Przygodę z olejowaniem zaczęłam mniej więcej rok temu. 

Wiadomo, że włos włosowy nie jest równy. W poszukiwaniach idealnego oleju można stracić wiele nerwów i pieniędzy. Na nic może się zdać również zdroworozsądkowe kierowanie się porowatością włosów i zawartością kwasów wielonienasyconych. 


Moja olejowo-włosowa historia:



Początkowo olejowałam włosy olejem kokosowym, który w moim przypadku okazał się totalnym niewypałem - w małej ilości - niedociążał włosów i puszył je na potęgę. Natomiast gdy nakładałam większą ilość oleju - miałam problem z domyciem, co skutkowało przyklapem i przesuszeniem. Olej ten, jest raczej polecany dla włosów niskoporowatych i zdrowych, dlatego wcale nie dziwi mnie to, że nie zadziałał tak, jak powinien. Zużyłam go do smażenia. Następnie w ruch poszedł zachwalany i lubiany olej lniany. Również się nie sprawdził - na moich włosach tworzył smutne strąki. Olej lniany charakteryzuje się sporą zawartością kwasów omega-6 i omega-3, więc teoretycznie powinen moim włosom pasować. Naiwnie myślałam, że włosy po prostu potrzebują czasu, żeby się przyzwyczaić i z nim polubić, więc dałam mu szansę.  I tak przez 2 miesiące stosowałam olej lniany - bezskutecznie, kłaki nadal się buntowały. Nie ukrywam, że trochę się do olejowania zraziłam. Zaczęłam już powoli tracić wiarę w dobroczynne działanie olejów na moje włosy. Przełom nastąpił, gdy przywiozłam z wakacji z Egiptu, olejek Vatika.

Jest to mieszanka wyciągu z kaktusa, oliwy z oliwek i ekstraktu z czarnego kminku.
Niestety, nie jestem w stanie podać dokładnego składu, bo na etykiecie widnieją arabskie szlaczki.

Ku mojej radości, zaobserwowałam że olejek sprzyja moim włosóm. Może spektaktularnych efektów po jego użyciu nie było, ale nie robił im takiej krzywdy jak poprzednicy, włosy były ładnie odbite od skalpu, błyczące i mniej puchate.

Idąc tym tropem, stwierdziłam że naolejuje włosy łatwo dostępną i często wykorzystywaną przeze mnie do celów kulinarnych - oliwą z oliwek.
Wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. Dzięki oliwie z oliwek pozbyłam się puchu, przesuszone końcówki prezentowały się o wiele lepiej. Olej dobrze się domywał. Wystarczyło że zemulgowałam go odżywką.
Przez długi czas byłam wierna oliwkom, ale dwa miesiące temu zapragnęłam jakiejś odmiany i zaczęłam przeszukiwać blogosferę w celu odnalezienia potencjalnie dobrego oleju dla mnie.

W ten sposób natrafiłam na informacje o oleju z orzechów włoskich.


Olej ten jest wysoce bogaty w składniki odżywcze ( źródło witaminy E, zawiera lecytynę, magnez i cynk) a do tego, co najistotniejsze dla włosów, zawiera w sobie kwasy omega-3 i omega-6 w idealnej proporcji (1:5).
Olej ten, na daną chwilę, jest moim absolutnym ulubieńcem. Ma przyjemny, słodki, ale dosyć subtelny zapach. Moje włosy piją go jak szalone. Daje oczekiwany przeze mnie na włosach efekt, czyli : wygładza je i dociąża. Sprawia, że są sypkie i błyszczące. Nie powoduje przyklapu.

Skład kwasów tłuszczowych:
- kwas palmitynowy - 10%
- kwas stearynowy - 3,9 %
- kwas oleinowy - 2,1%
- kwas linolowy 74 %
- kwas alfa-linolenowy - 10%


Od niedawna stosuję go w parze z olejkiem rycynowym (w proporcji 1:4) w metodzie OCM. 
Na razie nie jestem w stanie ocenić czy się sprawdza, ale pokładam w nim wielką nadzieję. Jest bogaty w kwas linolowy (powinien sprawdzać się przy mojej cerze z niedoskonałościami), świetnie się wchłania i rozsmarowuje.

Polecam z czystym sercem osobom ze średnią/wysoką porowatością włosów. Za swoją butelkę (500ml), zapłaciłam nieco ponad 4 € w niemieckim Realu.




2 komentarze:

  1. Zawsze bałam się olejków do włosów ,bo moje włosy szybko się przetłuszczają i po takim zabiegu pewnie całkiem by przyklapły do skóry.Ale zainteresował mnie kwas linolowy , muszę poszukać o nim troszkę informacji:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o ten olejek Vatiki to miałam taki z oliwą z oliwek, migdałem i kaktusem - pachniał przepięknie, ale skład dość przeciętny, na początku po prostu parafina. Może sobie wygoogluj jeśli Cię interesuje, na pewno znajdziesz skład (na wizażu często są podane). Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń